Motywować – trudna rzecz, czyli moje potyczki z Fit&Beauty Blog

Motywować – trudna rzecz, czyli moje potyczki z Fit&Beauty Blog

Zaczynając projekt ,,O której kawa?!” byłam trzy miesiące po porodzie. To była dla mnie idealna okazja do ruszenia tyłka z kanapy i zrobienia czegoś dla siebie. Głównym założeniem ,,Fit&beauty Blog” było pokazanie innym mamom tego, że można „niedużym” wysiłkiem zmienić swoje ciało i umysł. Od samego początku nie nastawiałam się na długie 50- czy 60- minutowe treningi. Wtedy nie byłam na to gotowa. Z resztą nawet teraz rzadko decyduję się na pełnowymiarowe programy treningowe!!! Chęci są ogromne ale… no właśnie… czy to są kolejne wymówki?

Ile razy czytałaś, że wymyślasz, że „dla chcącego nic trudnego”, że dzieci to nie problem, że jesteś leniwa, itp? Ja takie teksty czytałam milion razy i szlag mnie trafiał jak widziałam kolejną idealnie zorganizowaną mamę, która ma czas na prace, sprzątanie, trening, dzieci, męża, spotkania z koleżankami, która zawsze idealnie wygląda!
Wiecie co? Ja mam czas na trening, na krótki trening, bo wymagam od Patryka, aby mi pomagał. Niestety, mimo tej pomocy, trening jest zawsze kosztem czegoś i nie chodzi mi teraz o dzieci, bo z nimi spędzam bardzo dużo czasu. Mam na myśli pranie, prasowanie i inne „pierdoły”, którymi niby się nie przejmuję, ale zrobione być muszą.
Kiedy w marcu zaczęłam ćwiczyć, chciałam robić to cały czas, bo nie mogłam doczekać się efektów mojej pracy. Wtedy wiele osób mówiło mi, że jak już zacznę to nie będę chciała przestać, że zarażę się tym, że treningi będą sprawiały mi ogromną przyjemność, dadzą mnóstwo energii. Tak rzeczywiście było… Na początku. A potem… im dalej w las, tym więcej drzewPłacze. Im dłużej ćwiczyłam, tym napotykałam więcej przeszkódSmutny.

Przyszła jesień i mój zapał do ćwiczeń wyraźnie zmalał – dni są krótkie, dzieci chorują, namnożyło się obowiązków. I są też dni, kiedy MI SIĘ ZWYCZAJNIE NIE CHCE!!! Czuję wyrzuty sumienia, że zaniedbuję siebie, Was, że jestem słaba, a przecież chcę walczyć i pokazać, że MOŻNA. Jestem jednak zwykłym człowiekiem, tak jak Ty. Mam swoje słabości np. ciągle przegrywam ze SŁODYCZAMI!!!
W piątek zjadłam 4 pączki!!! Kiedy Patryk chce sprawić mi przyjemność, kupuje mi toffifee. Zawsze zjem całe opakowanie!!! A tyle razy proszę: „nie słodycze, kup lepiej wino” 😉 – całej butli przecież nie wypiję!!! I gdzie tu postawa sportowca? A przynajmniej osoby starającej się żyć fit? Kusi mnie, żeby napisać: „w d***e”, ale nie wypada😉 napisze tylko, że mimo wszystko jestem z siebie dumna, i Ty też bądź, nawet jeżeli nie raz życie pokrzyżuje Twoje plany treningowe, kiedy dzieci chcą mamy tylko dla siebie, kiedy są chore, kiedy Twój partner chce spędzić z Tobą wieczór, kiedy masz słabszy dzień, kiedy Ci się po prostu nie chce – odpuść, bo trening powinien być przyjemnością, a nie obowiązkiem.

Dodaj komentarz

Zamknij