Oczywiście jesteśmy mądrymi rodzicami, wiemy jakie są nasze obowiązki:
- spędzaj z dzieckiem dużo czasu,
- pilnuj jego nauki,
- dbaj by jadło zdrowo (czyli gotuj sam..)
- dbaj by uprawiało jakiś sport,
- kontroluj co robi w sieci
- rozmawiaj o zagrożeniach
- ucz mądrego rozwiązywania konfliktów
- zabieraj na warsztaty radzenia sobie ze stresem
- ucz asertywności
- …
- …Te wszystkie mądrości rzeczywiście wydają się oczywiste i każdy świadomy rodzic zdaje sobie sprawę z ich znaczenia. Jednak choć byśmy nie wiem jak się starali, realizacja tych wszystkich zadań jest prawie niewykonalna. Doba ma zaledwie 24 godziny, a nie każdy rodzic jest mistrzem prowadzenia rozmowy, poza tym nie wszystko potrafimy przewidzieć, nie każde niebezpieczeństwo odpowiednio szybko wychwycić, zwłaszcza wobec błyskawicznego rozwoju technologii i ciągłym pojawianiu się nowych zagrozeń w sieci..
Skąd więc mieć pewność, że uda nam się wychować mądre dziecko i jednocześnie uzbroić je w naturalny kombinezon chroniący je przed zagrożeniami ze strony innych ludzi, zwłaszcza w sieci?
Jako mama i nauczyciel, od lat obserwuję przeróżne działania podejmowane w celu nauczenia dzieci jak chronić się przed wirtualną przemocą, jak unikać niebezpiecznych znajomości, jak chronić się przed szykanami ze strony rówieśników, a przede wszystkim do kogo udać się po pomoc w sytuacji znieważenia, czy jeśli padną ofiarą fizycznej przemocy. To bardzo ważne i potrzebne działania i bardzo dobrze, że się odbywają.
Jednak wciąż brakuje mi we wszelkich kampaniach społecznych, oraz w samych szkolnych podstawach programowych, nacisku na rozwijanie wśród dzieci ich pewności siebie. Brakuje uświadamiania ich o tym jak ważny jest szacunek do samego siebie, brakuje zadań podnoszących w nich poczucie własnej wartości i przekonaniu o ich wyjątkowości. Wciąż też bardzo mały nacisk kładzie się na pielęgnowanie szacunku do drugiego człowieka.
Moim zdaniem u podstawy każdego przypadku przemocy w internecie, oraz zawierania przez nieletnich niebezpiecznych znajomości w sieci, leży brak elementarnej wiary w siebie, szacunku i poczucia własnej wartości. Zawsze po obu stronach!
Nasze dzieci nie byłyby podatne na internetowy hejt, gdyby znały swoją wartość. Nie szukałyby wtedy uznania u anonimowych internautów, a pisane na forach słowa nie byłyby w stanie ich zranić.
To samo tyczy się problemu zawierania przypadkowych znajomości na portalach społecznościowych. Dziecko, które czuje się bezpieczne w swoim środowisku, oraz które jest przekonane o swojej wyjątkowości; dziecko, które zna swoją wartość i ma do siebie szacunek, nie będzie szukało potwierdzenia swoich zalet u przypadkowych osób, lub wcale nie będzie szukało wirtualnych przyjaciół.
Co więcej, uważam, że to my, rodzice, jesteśmy pierwszymi osobami, które takie poczucie własnej wartości u naszych dzieci powinny rozwijać. To jedyny sposób by mieć gwarancję, że nie dadzą się wciągnąć w niebezpieczne kontakty i dołujące rozmowy.
Poza tym, solidny system wartości u dziecka, zbudowany na zasadzie szacunku do siebie i drugiego człowieka, przypieczętowany dobrym przykładem ze strony opiekunów sprawi, że nie będzie miało ono potrzeby podnoszenia swojego ego poprzez szykanowanie innych: za każdym internetowym hejterem kryje się nieszczęśliwy, niepewny siebie człowiek, często nastolatek – dzieciak, któremu ktoś nie okazał miłości, lub nie nauczył wiary w siebie i szacunku do drugiego człowieka.
Moim zdaniem zajęcia z pewności siebie i lekcje szacunku, powinny odbywać się regularnie już w przedszkolu. Jednak to na nas, na prawnych opiekunach naszych dzieci, powinien ciążyć obowiązek wychowania ich na wartościowych ludzi. A wartościowy człowiek nie poprawia sobie humoru obrażaniem innych. Wartościowy człowiek nie daje też sobą pomiatać, bo wie ile jest wart.
Myślę, że ze wszystkich „złotych rad” jakich udzielam moim synom, najbardziej przydatna okaże się: „SYNEK, NIE BĄDŹ BURAKIEM!” To tak krótki komunikat, a niesie w sobie tyle mądrości: „bądź serdeczny dla ludzi, słuchaj ich, nie obrażaj się, szanuj ich, rozmawiaj, nie bierz do siebie obraźliwych uwag, unikaj konfliktów,…” i wiele więcej.
Mojej córce, oczywiście powtarzam to samo, tylko innymi słowami: „CÓRCIU, NIE BĄDŹ ZOŁZĄ!”
A poza tym?
1.Zacznijmy od regularnego chwalenia naszych dzieci za nawet małe sukcesy,
2. Nie rozpaczajmy nad ich porażkami, zamiast tego pomagajmy szukać sposobów na podwyższenie wyników,
3. Uczmy krytycznego patrzenia na siebie, nie utwierdzajmy ich zawsze w przekonaniu, że każda sytuacja konfliktowa jest winą kogoś innego,
4. Reagujmy za każdym razem kiedy obrażają innych, zwłaszcza jeśli robią to za ich plecami!!!
5. Ale przede wszystkim sami dajmy im przykład, wypowiadając się z szacunkiem o innych, mówiąc o zaletach nawet tych osób, które ewidentnie popełniają błąd za błędem.
6. Zachęcajmy je do startowania w konkursach, niech znają smak zwycięstwa i porażki – nauczą się, że warto być wytrwałym. Im szybciej nauczą się konstruktywnego przegrywania, tym lepiej będą sobie radzić z krytyką. A smak zwycięstwa, nawet małego, wzmocni ich pewność siebie!
Zamiast więc leczyć skutki dziecięcych kompleksów, lepiej za wczasu im zapobiegać 😉