Hola Cataluna, czyli kolorowo w Barcelonie i powrót na rajską Minorkę…

Hola Cataluna, czyli kolorowo w Barcelonie i powrót na rajską Minorkę…

O tym, że wrócimy na Minorkę wiedziałam zaraz po powrocie z tej rajskiej wyspy kilka lat temu. Dziś nie rozumiem dlaczego czekaliśmy aż tak długo. Zostawiliśmy tutaj przecież kawałek serca, jak mogliśmy tak długo bez niego wytrzymać?! W te wakacje zostawiłam na Minorce i serce i duszę, więc jeśli Minorka jest tylko diabłem w słonecznym błękitnym przebraniu, nie ma już dla mnie ratunku: będzie to więc jedyny raj, jaki na mnie czeka ;-)))..

Niełatwo się tutaj dostać. Ani z Polski, ani z pobliskiego niemieckiego Berlina nie ma na wyspę bezpośrednich lotów (update: czujna internautka podpowiedziała mi, że są regularne wakacyjne loty czarterowe TUI. Sprawdziłam, są faktycznie! Co prawda w szczycie sezonu nie należą do super tanich, ale można z odpowiednim wyprzedzeniem „ustrzelić” dobrą okazję). Dlatego „zmuszeni” lotniczymi przesiadkami, zalecieliśmy najpierw na dwudniowy city-break do Barcelony 🙂

Barcelona Gaudiego 


Jak na „wymuszony” przystanek w drodze na Minorkę, muszę przyznać, że Barcelona przebiła nasze wszelkie oczekiwania. Faktycznie jest to miasto Gaudiego i widać to niemal na każdym kroku. Atrakcji związanych ze słynnym architektem jest pod dostatkiem: Casa Mila, Casa Batllo, Sagrada Familia, Casa Vicens i wiele innych słynnych znanych budowli, parków, latarni, domów, pałaców. Niemal wszystkie są dostępnie zwiedzającym, ale by je wszystkie zobaczyć, trzeba by było spędzić w katalońskiej stolicy przynajmniej miesiąc. My, przez niefortunnie opóźniony przez Ryanair o prawie 10 godzin lot z Berlina, dotarliśmy do Barcelony grubo po północy, straciliśmy więc pół dnia na zwiedzanie i pozostał nam tylko jeden pełny dzień. Myślę, że i tak dość dużo udało nam się zobaczyć, a przede wszystkim poczuć niezwykły klimat miasta, które mimo licznych ostatnio protestów mieszkańców, naprawdę zaprasza do zwiedzania, jest doskonale zorganizowane komunikacyjnie i po prostu przepiękne. Do protestów odniosę się jeszcze później, a tymczasem zapraszam na moją relację z tego jednego pełnego dnia w Barcelonie.

 

Park Guell

Piękny bajkowy park zaprojektowany oczywiście przez Antoniego Gaudiego. Park mieści się w dzielnicy Gracia, która już sama w sobie jest dużą atrakcją. To dzielnica artystyczna, pełna restauracji i klubów, oraz barów. Idąc w górę w kierunku Parku Guell, mijamy zdobione budynki, mnóstwo kolorowych sklepów z pamiątkami, wszystkie tworzą klimat. Wejście na teren parku też jest efektowne, a im dalej w głąb, jest już tylko jeszcze lepiej! Park jest bardzo duży, można tu spędzić cały dzień na samym chodzeniu. A jeśli się zmęczymy, możemy usiąść na murku pod drzewem i posłuchać pięknej muzyki na żywo w wykonaniu lokalnych muzyków. Z punktu widokowego na szczycie parku, ale też po drodze z licznych tarasów i balkonów, można podziwiać piękną panoramę Barcelony.




Z Parku Guell spokojnym spacerem przez ulice Barcelony, udaliśmy się pod najsłynniejszą jej budowlę, czyli świątynię
Sagrada Familia.

 

Znana na całym świecie Świątynia Pokutna pw. Świętej Rodziny w nieustającej budowie od 1882, to bez wątpienia miejsce, które przyciąga turystów do Barcelony. Ten niezwykły fantazyjny w formie kościół, który swój wygląd w dużej mierze zawdzięcza również Gaudiemu, jest chyba najbardziej obleganym punktem w mieście. Z tego też powodu nie spędziliśmy tam zbyt wiele czasu. Obeszliśmy całą świątynię i uciekliśmy od dzikich tłumów do najbliższej stacji metra niebieskiej linii L5, gdzie rozpoczęliśmy wycieczkę na szczyt Montjuic.

Gondolą na górę Montjuic

Sama podróż na szczyt góry do zamku Castell de Montjuic jest przygodą. Spod Sagrada Familia jedziemy linią metra L5, po czym na stacji Diagonal należy przesiąść się na linię zieloną L3 i dojechać do stacji Paral-lel. Nie wychodząc z podziemi metra, można przesiąść się na kolejkę linowo-szynową. Podróżujemy nią na biletach komunikacji miejskiej (o nich później), kolejka odjeżdża ze stacji co 10 minut i wiedzie na kolejną stację przez tunel w skale. Ten etap wycieczki trwa zaledwie 2 minuty 🙁 Wysiadamy przy Parc de Montjuic, kupujemy bilety na gondolę i wjeżdżamy na sam szczyt. Przejażdżka gondolą pozwala cieszyć się widokiem na całą Barcelonę. Dopiero z tej perspektywy widać jakie to wielkie miasto! Na górze można zwiedzić zamek, lecz wymaga to wykupienia dodatkowego biletu, lub po prostu pospacerować i podziwiać widoki.



Okolice Camp Nou

Wiedzieliśmy, że stadion FC Barcelony jest w remoncie i nie było szans na zobaczenie go z bliska, ani tym bardziej na zwiedzenie jego wnętrza, ale mieszkaliśmy w okolicy, więc nie wypadało nie udać się na spacer. Okolica jest zadbana i spokojna z blokowiskami. Zapewne podczas meczów czy treningów gwiazd, jest tu dużo mniej spokojnie.



Gdzie zjeść?

Barcelona pełna jest małych i dużych warzywniaków, sprzedających świeże owoce i warzywa, więc najlepiej jeść to co uda się kupić właśnie w takich miejscach. Co kilka kroków mija się też piekarnie i cukiernie z pysznymi smakołykami, wśród nich najwięcej nadziewanych pączków i drożdżówek, oczywiście tradycyjne ciasto pomarańczowe też bez problemu kupimy zarówno w jednej z takich cukierni, jak i w supermarkecie.

Koniecznie trzeba spróbować w Barcelonie sangrii, która tutaj jest przyrządzana nieco inaczej niż na pobliskiej Minorce, ale jest przepyszna!

Ja z całego serca polecam spokojną rodzinną restauracyjkę El Farolito w llobregat, gdzie mieszkaliśmy. To miejsce z cudowną atmosferą, oraz naprawdę pysznym jedzeniem. Smażone bakłażany w miodzie to danie, które od razu umieściłam na liście ulubionych smaków! 

IMG_9328 

Mieszkanie na przedmieściach Barcelony w llobregat

Mieszkanie znalazłam na Bookingu i zarezerwowałam je już w styczniu, czyli pół roku przed wyjazdem. Pozwoliło mi to na „ugranie” dobrej ceny i zorganizowanie całego pobytu na spokojnie. To małe 3-pokojowe mieszkanko, wyposażone we wszystko czego nam było trzeba na dwa dni pobytu, dobrze skomunikowane z centrum i wszystkimi atrakcjami, ale oddalone od punktów turystycznych, przez co bardziej autentyczne. Nie mieliśmy może pięknego widoku za oknem, za to mogliśmy wtopić się w lokalny klimat, tzn. posłuchać całonocnych dyskusji hiszpańskich sąsiadów… Może nie jest to atrakcja dla każdego, ale ja celowo otwierałam szerzej okno w nocy…. 😉 Nasz pobyt w Barcelonie był tak krótki i dynamiczny, że nie zdążyłam nawet zrobić zdjęć mieszkania, ale zachowałam w galerii wizerunek okolicy…

 

Link do mieszkania znajdziecie tutaj: https://www.booking.com/Share-ZBNNWY

Jak przemieszczać się po Barcelonie? 

Na tydzień przed wyjazdem kupiłam na Bookingu karty Hola Barcelona dla całej rodziny. Kosztowało to niecałe 80zł/osobę, a pozwoliło nam do woli korzystać ze wszystkich środków komunikacji miejskiej, również z kolejki linowo-szynowej na górę Montjuic. Karty Hola Barcelona odebraliśmy z automatu na stacji metra przy lotnisku, zaraz po nocnym przylocie do Barcelony i od razu dzięki nim mogliśmy udać się metrem do mieszkania w Llobregat.

Link do oferty zakupu karty Hola Barcelona znajdziecie tutaj: https://www.booking.com/attractions/es/prt3tdhtfu93-hola-barcelona-travel-card.pl.html?aid=304142&label=gen173nr-1FCAsoRkItYmFyY2Vsb25hLTItaGFiaXRhY2lvbmVzLWNvbi1wYXJraW5nLWluY2x1aWRvSB5YBGi2AYgBAZgBHrgBF8gBDNgBAegBAfgBBIgCAagCA7gCs4mEtgbAAgHSAiQ4NzMxNTIxNi05YjM4LTRkMjMtYTk0Yi1jM2ZlZTcwMTMwMTbYAgXgAgE&start_date=2024-08-17&end_date=2024-08-17&source=searchresults-product-card&date=2024-08-17&ufi=-372490&start_time=00%3A00


Minorka

 

Na początek kilka słów o tej rajskiej wyspie. Nie będę się rozpisywać, bo o Minorce robiłam już wpis kilka lat temu (znajdziecie go tutaj: https://oktorejkawa.com/?p=3423 ). Ale jedno musicie wiedzieć – choć jest częścią archipelagu Balearów, niewiele ma wspólnego ze słynnymi Majorką i Ibizą. Minorka to niemal w całości rezerwat przyrody, dlatego najwięcej jest tutaj…. ciszy. Drogi są prawie puste, przeważają pola i bajeczne piaszczyste plaże (których jest tutaj więcej niż łącznie na Ibizie i Majorce), klify i lasy. Jedynym bardziej zatłoczonym miastem jest obecna stolica wyspy, Mahon (Mao). Poza zorganizowanymi turystycznymi ośrodkami Son Bou i Cala Galdana, nie znajdziecie tu wysokich hoteli, zatłoczonych zorganizowanych plaż, czy wielkich dyskotek, kasyn czy licznych supermarketów (na całej wyspie są dwa Lidle). Życie toczy się tutaj spokojnie, nawet w szczycie sezonu. Zakupy robi się w małych osiedlowych marketach, jest sporo bardzo dobrych restauracji do wyboru, w których nigdy nie ma tłumów, za to jedzenie zawsze jest dobre. Na wyspie dostępna jest bardzo dobra komunikacja autokarowa, wygodne klimatyzowane autobusy zawiozą was do każdego miasteczka, choć wyspa posiada jedynie dwie główne drogi, przecinające ją z północy na południe i z zachodu na wschód. Poza tym Minorka to dwa główne większe miasta, Mahon i Ciutadella, oraz kilka mniejszych miasteczek: Fornells, Alaior, Es Mercadal. Do tego jest mnóstwo plaż i historyczne skarby Minorki, czyli talayoty, taule i navety. Są to megalityczne, czyli kamienne budowle sprzed ponad 3 tysięcy lat. To wszystko sprawia, że moja ukochana już Minorka jest idealnym miejscem na naprawdę rajskie rodzinne spokojne wakacje!

 

Mahon (hiszp.)/ Mao (ang.)

Stolica i główne miasto portowe. To Brytyjczycy uczynili Mahon stolicą w 1722 roku. Między innymi dlatego Mahon różni się od innych minorkańskich miasteczek. Śródziemnomorski styl betonowych domów zdobiony jest typowo angielskimi okiennicami. Miasto jest bardzo urokliwe, najlepiej zwiedza się je piechotą, nie jest duże. Koniecznie trzeba odwiedzić główne miejskie centrum zakupowe/targowisko Sa Placa, w którym na dość dużej powierzchni znajdują się sklepiki ze świeżymi lokalnymi produktami spożywczymi, jak i butiki z ubraniami i tradycyjnym minorkańskim obuwiem. Można też kupić rośliny, nasiona i lokalną ręcznie wyrabianą biżuterię.

   


Ciutadella

To drugi najważniejszy portowy ośrodek Minorki, dawniej stolica wyspy i moim zdaniem również jej najpiękniejsze miasto. Spacerując wąskimi uliczkami, przenosimy się do zupełnie innej rzeczywistości, mój telefon ledwo przetrwał pstrykanie dziesiątek zdjęć, dla mnie każdy kolejny kadr wydawał się jeszcze piękniejszy. Zwiedzaliśmy spokojną Ciutadellę z wirtualnym przewodnikiem, który wykupiłam również na Booking. Bardzo polecam taką opcję. Kiedy poprzednim razem byliśmy w Ciutadelli, nie korzystałam z przewodnika i właściwie wcale nie odkryliśmy potencjału tego pięknego miasta. A jest ono bez wątpienia prawdziwą perełką na mapie miast basenu Morza Śródziemnego!

Link do wirtualnego przewodnika znajdziecie tutaj: https://www.booking.com/attractions/es/prfvhtzsv9vz-historic-ciutadella-self-guided-audio-tour.pl.html?aid=304142&label=gen173nr-1FCAsoRkItYmFyY2Vsb25hLTItaGFiaXRhY2lvbmVzLWNvbi1wYXJraW5nLWluY2x1aWRvSB5YBGi2AYgBAZgBHrgBF8gBDNgBAegBAfgBBIgCAagCA7gCs4mEtgbAAgHSAiQ4NzMxNTIxNi05YjM4LTRkMjMtYTk0Yi1jM2ZlZTcwMTMwMTbYAgXgAgE&start_date=2024-08-17&end_date=2024-08-17&source=searchresults-product-card&date=2024-08-17&ufi=-378237&start_time=00%3A00&ticket_type=OF8DdhmLQcOW

 

Alaior

Włócząc się leniwie uliczkami Alaior, chwilami przenosimy się do Grecji, chwilami do Werony. Podczas siesty, czyli wczesnym popołudniem, uliczki Alaior są puste, ma się wrażenie, że to opuszczone miasto, co tylko dodaje uroku. Z resztą, zobaczcie sami…

 

Plaże Minorki

Minorka słynie ze swoich pięknych piaszczystych plaż. Jest ich tutaj naprawdę bardzo dużo, na tej maleńkiej powierzchni znajduje się około stu plaż! Wśród nich każdy znajdzie coś dla siebie: są zarówno zorganizowane, tłoczne, z plażowymi barami i z parkingami umieszczonymi bardzo blisko morza,  jak i oddalone od cywilizacji, dzikie, schowane pod klifami, trudno dostępne, lub dostępne tylko od strony morza. Morze w miesiącach wakacyjnych jest na Minorce ciepłe, jedyną niedogodnością mogą być pojawiające się od czasu do czasu meduzy. Co prawda potrafią oparzyć, ale na zranione miejsce wystarczy przyłożyć aloes i ból szybko znika. Poza tym jeśli w wodzie pojawi się ich więcej, ratownicy reagują szybko, wywieszając czerwoną flagę. Kiedy występują duże fale, faktycznie trudno taką meduzę dostrzec, ale przy spokojnym morzu widać je dobrze i można spokojnie ominąć takie żółto-pomarańczowe morskie stworzenie. 

Son Bou

Najdłuższa i jedna z najbardziej popularnym plaż na południu wyspy. Mieszczą się tu zorganizowane ośrodki wczasowe i duże hotele. Plaża jest bardzo ładna, z krystalicznie czystą wodą, leżakami i beach barami.

 

Cala Macarella i Cala Macarelletta


To dwie plaże, do których nie udało mi się dotrzeć podczas poprzednich wakacji na Minorce. Droga do nich obfituje w piękne widoki, jednak jest dość wymagająca w upalny dzień. Trasa do pierwszej z nich, Cala Macarella, z najbliższego punktu parkingowego, czyli plaży Cala Galdana, liczy aż 2 kilometry. Następnie do plaży Cala Macarelletta można się dostać już tylko klifem i z pewnością nie jest to trasa odpowiednia dla małych dzieci i starszych osób, choć rzeczywiście piękna. Plaże są bardzo ładne, choć chętnych by je odwiedzić, pomimo trudu ciężkiego spaceru w upale jest sporo, dlatego nie zrobiły one na nas takiego wrażenia, jakiego się spodziewaliśmy. Określiłabym je jako minorkański standard plażowy, czyli to piękne plaże, ale na wyspie jest wiele pięknych i nie tak zatłoczonych 😉


 

 

Cala Pregonda

Słynna plaża z okładki albumu Mike’a Oldfielda „Incantations”. Niełatwo tutaj trafić. Po zaparkowaniu auta na ostatnim dostępnym parkingu, trzeba iść przynajmniej pół godziny by dotrzeć do pierwszej plaży, po drodze mijając dwie charakterystyczne minorkańskie drewniane furtki i wciąż nie jest to ta gówna słynna Cala Pregonda. Jednak iście marsjański krajobraz wynagradza trudy ciężkiego spaceru. Na plaży często wieje, więc fale uniemożliwiają spokojną kąpiel, ale dla tych widoków, warto było tu dotrzeć!

 

Arenal D’en Castell

To miasteczko i plaża, gdzie stacjonowaliśmy podczas naszych poprzednich wakacji. Od naszego domu w Son Parc musieliśmy do Arenal pokonać jedynie dwukilometrową trasę klifami, wzdłuż słynnej starożytnej ścieżki Cami de Cavalls, która liczy 186km i otacza całą wyspę (zdjęcia poniżej przedstawiają również tą trasę). Odwiedzaliśmy więc tą plaże kilkakrotnie, bo po prostu jest to bez wątpienia najładniejsza plaża na wyspie! Jest zorganizowana, a mimo to bardzo spokojna, ma cudowny wakacyjny klimat, cudowny miękki złoty piasek i bardzo przyjemne zejście do morza.

                           

 

Son Parc i plaża Arenal Son Saura

To miejscowość, w której tym razem zamieszkaliśmy. Bardzo spokojna i ładna miejscowość z osiedlami zbudowanymi z białych typowo minorkańskich domków, kilkoma restauracjami i kilkoma małymi supermarketami. Arenal Son Saura to wyjątkowo piękna plaża z różowym piaskiem przy tafli wody, otoczona trawiastymi wysokimi wydmami od strony miasta i łagodnymi klifami wbijającymi się w morze. To idealna plaża dla rodzin z dziećmi, woda jest bardzo długo płytka, krystalicznie czysta. Regularne spacery urządzają tu sobie tez stada czarnych kóz, co jest dodatkową atrakcją dla plażowiczów 🙂

  

               

… a wieczorami plaża w Son Parc wyglądała tak…

   



Nasz dom w Son Parc


Nasz dom nie posiadał może nowoczesnego luksusowego wystroju, za to było to bardzo wygodne lokum, umieszczone zaledwie 100 metrów od pięknej plaży Son Saura, 50 metrów od supermarketu, z widokiem na morze i dużym osiedlowym basenem pod samym tarasem. Ponieważ nasze osiedle zbudowano na wzgórzu, pływając w basenie mogliśmy cieszyć się panoramicznym widokiem na morze. Sam dom posiadał trzy sypialne, salon z jadalnią i dobrze wyposażoną kuchnię, w której uwielbiałam gotować hiszpańskie dania. Poza tym duży taras z widokiem i pełne wyposażenie we wszystko czego było nam trzeba by czuć się tam jak we własnym domu. To było idealne miejsce na długie rodzinne leniwe wakacje i chętnie spędziłabym tam więcej czasu.

Zostawiam tu link do tego lokum, serdecznie polecam!: https://www.booking.com/Share-wlHvgP

  

 

            

 

Wioska Fornells

Fornells nad zatoką na północy wyspy słynie z doskonałych restauracji rybnych, najlepszych dań z owocami morza, oraz gulaszu z homara. Słynie też z wysokich cen, dlatego udaliśmy się tutaj na koniec naszego pobytu by wydać tu już ostatnie przeznaczone na wakacje pieniądze. Wioska jest spokojna i naprawdę bardzo ładna. Wzrok przyciąga port pełen prywatnych jachtów, oraz eleganckie tawerny. Bardzo przyjemnie spaceruje się głównym deptakiem. To przyjemna miejscowość na jedno popołudnie, ale przez naprawdę wysokie ceny, raczej nie polecałabym spędzać tutaj całych wakacji.

 

Wzgórze Monte Toro

To najwyższe wzniesienie na Minorce, choć mierzy zaledwie 358 m n.p.m. Znajduje się w centralnej części wyspy, w miasteczku Es Mercadal. Na sam szczyt można dojechać samochodem. Znajduje się tam restauracja, parking, oraz pomnik Matki Boskiej od Byka… Pomnik związany jest z miejscową legendą, jest miejscem regularnych religijnych pielgrzymek. Jednak warto tu przyjść, lub przyjechać późnym popołudniem, kiedy restauracja jest już zamknięta, by w spokoju podziwiać panoramę całej Minorki przy najładniejszym na wyspie zachodzie słońca.

     

 

Protesty Hiszpanów moim okiem:

Od razu muszę podkreślić, że protesty Hiszpanów rozumiem i w pełni popieram, mimo tego, że też jestem w ich kraju turystką. Staram się jednak wtapiać w tłum, nie śmiecić, szanować tamtejszą naturę, zachowywać jak mieszkaniec okolicy. Nie wydzieram się nocami na ulicy, nie rozrzucam pustych butelek po alkoholu, nie rozkładam na plaży różowego flaminga, zajmującego więcej miejsca niż koc dla pięciu osób. Mam świadomość ich trudnej historii, szanuję kulturę, w sklepach i restauracjach staram się przynajmniej witać, żegnać i dziękować w ich ojczystym języku, a nie oburzać się, że nie znają polskiego, choć ja sama po hiszpańsku jeszcze nie umiem sklecić zdania. Jeśli odwiedzam obcy kraj to robię to po to żeby go poznać, żeby się w nim czegoś nowego nauczyć, a nie zawłaszczyć sobie kawałek obcej ziemi. Niestety, wielu turystów podchodzi do tematu inaczej, na zasadzie: płacę, więc wymagam. Do tego brak odpowiednich regulacji administracyjnych, dotyczących wynajmu mieszkań turystom, który sprawia, że obywatele turystycznych miast hiszpańskich zmuszeni są radzić sobie z coraz wyższymi cenami mieszkań, lub zwyczajnie nie mają możliwości ich zakupić, bo większość zawłaszczana jest przez przemysł turystyczny, naprawdę w końcu musiał zmusić Hiszpanów do wyjścia na ulicę.

Żadne miasto w Polsce, nawet Zakopane, czy Kraków nawet w najwyższym sezonie letnim nie przyjmuje tylu turystów na metr kwadratowy, co popularna Majorka, czy Ibiza. Dla porównania: Minorka, jako druga co do wielkości i najspokojniejsza wyspa Balearów, w szczycie sezonu mieści 180 000 ludzi (mieszkańcy ok. 130 000 + turyści, ale Minorka, będąc w większości rezerwatem przyrody, reguluje kwestie liczebności turystów, skutecznie ograniczając zarówno bazę noclegową, jak i transport na wyspę). Ibiza, która jest o 100km2 mniejsza od Minorki, musi pomieścić w sezonie około 450 000 osób. Natomiast Majorka, co prawda ponad dwukrotnie większa od Minorki, którą na stałe zamieszkuje około 900 000 mieszkańców, przyjmuje w szczycie sezonu… 2 miliony turystów!!! Dwa miliony! I nie są to turyści, którzy tak jak na Minorce, szukają wakacyjnego spokoju… Łatwo więc można sobie wyobrazić, z czym zmagają się mieszkańcy od kwietnia do października każdego roku. A nie wszyscy żyją tam przecież z turystyki. Takie jest moje spojrzenie na kwestię hiszpańskich protestów. Na koniec zaznaczę tylko, że my ani w Barcelonie, ani tym bardziej na Minorce, nie odczuliśmy niechęci mieszkańców wobec nas nawet przez chwilę.

Koszty:

12-dniowe wakacje Barcelona + Minorka/ 5-osobowa rodzina

loty (Berlin-Barcelona, Barcelona-Minorka, Minorka-Barcelona, Barcelona-Berlin):   320 +   119 +   142 +   535 = €1116

3-pokojowe mieszkanie w Barcelonie (2 noce):  €320

dom na Minorce (10 nocy):  €1640

wynajem auta na Minorce na cały pobyt (Peugeot 2008):  €345 + ubezpieczenie: €150

audio-przewodnik po Ciutadelli:  €6

karty Hola Barcelona (5 osób):  €87,50

bilety wstępu do Parku Guell (5 osób):  €63,35

wyżywienie (zakupy w supermarketach, kolacje w restauracjach, przekąski i kawa w kawiarniach): ok. €1200

Razem: ok. €4927/ 21,300zł

w przeliczeniu na 1 osobę: 4,260zł

Warto było 😉 Na pewno jeszcze będziemy tu wracać….

          

 

 

Dodaj komentarz

Zamknij