Oduczanie malucha załatwiania się w pieluchę to nie lada wyzwanie dla rodziców, ale i dla dziecka.
Były wakacje 2017 roku kiedy znajoma zapytała mnie czy przyzwyczajam Weronikę do nocnika. Moja pierwsza myśl: serio? już? Weronika miała wtedy ok. 9 miesięcy. Nie umiała mówić, niewiele rozumiała. Sadzanie tak małego dziecka na nocnik to dla mnie abstrakcja. Nawet nie spróbowałam. Temat nocnika wtedy nie był dla mnie. Marzyłam o tym, żeby zaczęła chodzić. Poczekałam. Czy długo? Według mnie nie. Jeśli mam być szczera, to jestem bardzo zadowolona, że poczekałam.
12 stycznia 2019 roku kupiłam jej nocnik. Bez 'bajerów’ , zwykły w Rossmanie za 8zl. Bez melodyjki, miejsca na papier, zwierzaczków i innych historyjek. Dlaczego taki? Bo obawiałam się, że może być podobnie jak z Dominikiem, że wystraszy się niepotrzebnie odgłosu z nocnika i nie będzie chciała na niego usiąść. I na kupnie nocnika nasze przygotowania do pożegnania pieluchy się skończyły. Dopiero po paru dniach wybrałam się z Weroniką po odpowiednią bieliznę dla niej. Do tej pory używałyśmy jedynie body.
Często słyszę opowieści kobiet, które mają już dorosłe dzieci, jak kiedyś dzieci wołały na nocnik jeszcze przed pierwszymi urodzinami, i jakie to my matki teraz jesteśmy wygodne i leniwe. W czasach pieluch tetrowych kobiety faktycznie miały więcej motywacji do szybkiego nauczenia dziecka załatwiania się na nocnik. Ciągłe pranie, suszenie i prasowanie pieluch to naprawdę duże wyzwanie. Dzieciom pokolenia pieluszek jednorazowych jest wygodniej, rodzicom też. Z pewnością wygoda jest powodem przesuwania się wieku dzieci, które samodzielnie załatwiają swoje potrzeby. Nam jest wygodnie i również odpuszczamy. Uważam, że dopóki nam to nie przeszkadza możemy sobie pozwolić na wygodę.
Moja zasada w odpieluchowaniu czy oduczaniu smoczka- NIC NA SIŁĘ.
Nic na siłę, ale miło byłoby gdyby Weronika do września pożegnała się z pieluchą. Od września idzie do przedszkola, a warunkiem przyjęcia jest samodzielność w załatwianiu potrzeb fizjologicznych. Jest koniec STYCZNIA, a Weronika śmiga i śpi bez pampersa. Mój mały osobisty matczyny sukces (nie to co z karmieniem). U nas wyglądało to tak: pewnego dnia nie założyłam Weronice pampersa. Chodziła bez niego, a ja co jakiś czas pytałam czy chce siusiu. Te moje pytania nie jednego dorosłego by zabiły. Mniej więcej co godzinę wysadzałam ją na nocnik jeżeli wyrażała na to chęć (nic na siłę! ). Pierwszy i drugi dzień był bez wpadki. Trzeciego dnia było przebieranie. Na nasze pierwsze wyjście odważyłam się puścić ją bez pieluchy. Niestety, przed wyjściem nie chciała usiąść na nocnik i w centrum zabaw dla dzieci (nasze popularne „kulki”) zaliczyliśmy mokrą wpadkę. W ten dzień sama zadecydowała, że nie chce już pampersa na noc. I tak śmiało mogę powiedzieć, że wtedy Weronika pożegnała się z pampersem 🙂 . W pierwszym tygodniu miała problem z zawołaniem, że chce kupkę, ale w końcu rozumiała o co chodzi, i jak to nazwać i już woła. Nauka szybko nam poszła. Myślę, że duże znaczenie ma to, że Weronika miała kogo obserwować. Ma 26 miesięcy i nie nosi pieluchy :).
Pamiętaj! Nic na siłę. Każde dziecko jest inne i do każdego należy podejść indywidualnie. To rodzic najlepiej wie czy dziecko jest gotowe na zmiany, czy warto jeszcze poczekać. Nie wysadzaj dziecka na nocnik czy toaletę jeśli nie ma na to ochoty – możesz tym wystraszyć i zniechęcić. Dla mnie odpieluchwanie w 26. miesiącu to sukces, dla innych może wydać się to bardzo późno, a dla jeszcze innych za wcześnie, dlatego każde dziecko należy traktować indywidualnie. Jeżeli jesteś ciekawa jak poszło mi z Dominikiem, zajrzyj pod ten link ( Chyba musimy się rozstać.). Dowiesz się również jakie rady udziela Olka, mama 3 dzieci.