Kiedy zachowanie naszych dzieci doprawadzi nas do szewskiej pasji i rozłożymy ręce z bezradności, kiedy już zrzucimy winę za ich zachowanie na przedszkole, kolegów, babcie, ciocie i ich ojców(!!!), przychodzi moment olśnienia – zaczynamy dostrzegać, że patrzymy w lustro… I choć to co w nim widzimy nie zawsze nam sie podoba, to musimy je zaakceptować na dobre i złe!
Olka:
Bycie mamą wiąże się z ciągłą troską o przyszłość moich dzieci. A troska o ich przyszłość wiąże się z poczuciem obowiązku by wychować je na mądrych i szczęśliwych dorosłych. A to poczucie obowiązku wiąże się niestety, przynajmniej u mnie, z ciągłym poczuciem, że robię zbyt mało, a efekty moich ubogich starań są niewystarczające…
Z życia wzięte:
Wtorek wieczór, tuż przed zakończeniem roku szkolnego. Proszę moje dzieciaki żeby spakowały się do szkoły.
„(olewatorsko, jak ma to w zwyczaju) Mama, ty chyba jesteś śmieszna! My już nie mamy lekcji! Nie wiem po co ty nam każesz tam jeszcze chodzić!” – słyszę od Emila.
„(wrzeszczy)Nigdzie się nie będę pakować, nie idę jutro do żadnej szkoły!” – dodaje Natalka.
Idę do Maćka, on leży w łóżku i męczy Minecrafta na komórce, siadam przy łóżku, otwieram „Akademię Pana Kleksa” Brzechwy, a on do mnie (w tonie podobnym do jego starszego brata): „Mama, weź psestań, nie będę słuchać”. „Grać też nie będziesz”, odpowiadam i zabieram mu komórkę. „To idę spać!” kończy rozmowę Maciek.
Grrrrr!!!
Mam dość. Schodzę na dół, wychodzę z domu i odpalam fajkę. „Ty chyba jesteś śmieszna”???? „weź psestań”??? Nie jestem k***a ich koleżanką! Co to za teksty?! Co do za zachowanie?! Nie tak ich wychowałam! DLACZEGO NIE MOGĄ BYĆ GRZECZNE I POSŁUSZNE JAK INNE DZIECI?!?!
Usłyszałam własne myśli i poczułam się jeszcze gorzej 🙁 Zdałam sobie sprawę, że to nie sposób w jaki dzieci się do mnie odzywają, ale to jak o nich po tej krótkiej i bezowocnej wymianie zdań pomyślałam, świadczy o mojej porażce jako rodzica! Tyle razy powtarzam sobie żeby do nikogo ich nie porównywać. A teraz chcę nagle żeby były kimś innym?
Nasze dzieci są dokładnie takie jak je oboje wychowaliśmy. Są odbiciem naszych charakterów, mieszanką naszych genów i sumą stosowanych przez nas metod wychowawczych. Jeśli wyrażają swoje zdanie w taki a nie inny sposób, to jest to owoc naszych działań. Jeśli nie podoba mi się sposób w jaki mnie traktują, muszę poszukać przyczyny we własnym zachowaniu, a nie w myślach wymieniać swoje dzieci na inne modele!
Musimy teraz postarać się o większy respekt z ich strony by w przyszłości te lekceważące słowa nie przerodziły się w regularny sposób komunikowania się z nami i z innymi ludźmi. To niby mała rzecz, nic wielkiego, kilka byle jakich zdań. Ale działać trzeba. Mogę się teraz postarać albo o to by takie zachowania ugruntowały się w naszych wzajemnych relacjach, albo powalczyć o większy szacunek z ich strony.
Nie pochwalam sposobu w jaki moje dzieci potrafią się do mnie odezwać. Biorę jednak pełną odpowiedzialność za to jakie są. I choć drocząc się z ich tatą, często żartobliwie przerzucamy się wzajemnie winą za ich takie czy inne gorsze zachowania, w rzeczywistości czujemy dumę, że są jakie są. Bywają nieznośne, pyskate, chwilami leniwe, czasami nie do końca fair wobec swoich kolegów i koleżanek i wobec siebie na wzajem. Popełniają błędy. Jak każdy normalny człowiek. Naszym zadaniem jest pracować nad tym, by tych gorszych zachowań było jak najmniej. Ale nawet przez chwilę nie wolno nam próbować zmieniać ich osobowości na wzór innych dzieci, a tym bardziej dawać im do zrozumienia, że nie spełniają naszych oczekiwań. Nasze oczekiwania to nasza sprawa. Nasze dzieci muszą mieć swoje własne oczekiwania wobec ich życia i przyszłości. Naszymi nie powinny się przejmować.
Jako rodzice jesteśmy naszym dzieciom winni bezwarunkową miłość, szacunek i wsparcie ZAWSZE i MIMO WSZYSTKO. Nie możemy obrażać sie na nie za złe zachowania. Jednak dużym błędem jest zakładanie, że nam należy się to samo „z urzędu”… One będą nas kochać i szanować tak jak sobie na to zasłużymy. A zasłużymy sobie tak jak je wychowamy. Na chęć pomocy z ich strony, oraz szacunek w przyszłości, zasłużyć musimy sobie już dziś. To my wydaliśmy ich na świat i naszym obowiązkiem jest zapewnić im ZDROWE warunki do rozwoju.
To jakie są nasze dzieci i jak będą w przyszłości traktować innych, w tym również nas, to efekty tego jak MY wywiązujemy się z naszej roli. By nauczyć nasze dzieci odpowiedzialności za własne życie, najpierw my musimy wziąć pełną odpowiedzialność za to jak ich wychowujemy.
Ewka:
To jak nasze dzieci się zachowują jest w ogromnej mierze naszą zasługą, bo jest to oczywiste, że się na nas wzorują. Jednak nie bez znaczenia jest to z kim nasze dzieci przebywają na co dzień, jakich mają kolegów, kto im imponuje. Nigdy nie byłam zwolenniczka tego żeby obwiniać kogoś za złe zachowania moich dzieci, ale na pewno to z kim się bawią ma duże znaczenie w kształtowaniu ich osobowości. Wiem, że w domu bywam choleryczką i wybuchowy charakter Dominik ma po mnie. Ale ma też kilka cech, które bez wątpienia nabył od swoich kolegów.
Weronika to mała wredotka i często żartuję w domu, że będzie kiedyś „wredną babą”. No i właśnie. Oto przykład tego jak duża odpowiedzialność na nas spoczywa i jak bardzo musimy uważać na to co mówimy do naszych dzieci…
Z życia wzięte 2:
Godzina 6 rano. Dominik obudził się w złym humorze. Patryk jechał do pracy, więc niewiele mógł mi pomóc.. Dominik nie chciał przyjść do sypialni, w której spałam z Weronika, więc poszłam do jego pokoju. Zasypiamy i nagle słyszę płacz Weroniki. Mówi do Dominika, że muszę iść dać jej jeść. On, że NIE i ryczy. Więc mówie mu, że wezmę Małą i przyjdę do niego. On, że „nie, koniec i kropka!!!” Dałam mu wybór. Żaden mu nie odpowiadał. Musiałam do niej iść. Wył przez następne 40 min i wołał ,,mamo chodź do mnie’’. Pomyślałam sobie, że nie pozwolę by mną rządził. Leżałam, karmiłam Weronikę i modliłam się żebym nie wybuchła. Po 40 minutach Dominik przyszedł do sypialni, stanął w drzewach i zaczął wyć jeszcze głośniej!!! Pękłam…
Owszem, mogłam zachować spokój, ale byłam zmęczona i zła. W tej sytuacji wyszedł jego charakterek. Uparciuch, który chciał pokazać, że wyjdzie „na jego”. Tego dnia wstaliśmy wszyscy o 6:40. Po całej akcji Dominika zaraz po przebudzeniu, mimo wszystko żegnaliśmy się z Patrykiem w dobrych humorach. W sytuacji jednak kiedy Dominik, stojąc w drzwiach sypialni i wrzeszcząc, nazwał mnie „głupią babą” (!!!), nie umiałam zachować spokoju. Kiedy sytuacja się uspokoiła, a w domu zapanowała cisza, uświadomiłam sobie, że jego słowa były wynikiem języka, w jakim sama zwracam się do dzieci. Niby pół żartem, ale jednak.
Moje dzieci odziedziczyły też, jak i nabyły wiele nieładnych zachowań po moim mężu, ale nie wypada mi ich tutaj opisywać 😉
Mogę za to podać przykład Olki, bo ona się nie obrazi. Odnośnie jej przebojów z dzieciakami – nie dziwi mnie wcale to, że Emil jest taki uparty, bo Olka też zawsze musi postawić na swoim, haha. Choć sama to często przyznaje i jest świadoma swojej upartości, nie powstrzymuje jej to przed upieraniem się przy swoich racjach w relacjach z dziećmi. Ma to swoje plusy, bo raczej się jej słuchają, ale też kopiują jej zachowania, a zwłaszcza Emil!
Gdy zaszłam w ciążę, najbardziej martwiłam się o dwie rzeczy: czy będę potrafiła kochać swoje dzieci tak bezgranicznie jak to opisywały inne matki, oraz czy będę potrafiła je DOBRZE wychować. O tym pierwszym przekonałam się bardzo szybko, co do wychowania wciąż nie wiem jak będzie… Moje dzieci różnie się zachowują, a ja nie jestem matką, która na siłę nazywa ich wady zaletami. Znam ich dobre cechy, znam też ich słabości. Nigdy ich nie wychwalam pod niebiosa, nie zależy mi na tym by były najlepsze! Staram się zwracać uwagę na ich złe zachowania, ale często też z czystego lenistwa lub z chęci zachowania w domu ciszy, odpuszczam i nie reaguję.\
Wiecie co, były sytuacje, że Dominik publicznie źle się zachowywał, ale nigdy nie czułam za niego wstydu, nigdy. Wiem, że w tych ,,nieodpowiednich” zachowaniach jest dużo naszej zasługi, bo zbyt często zwracamy się do dzieci jak do swoich kolegów, ale myślę, że z wiekiem będą potrafili oddzielić stosowne zachowania od tych nieodpowiednich. To już nasze zadanie by tak się stało.