„Wiesz mamusiu dlaczego jesteś moim ulubionym członkiem naszej rodziny? Bo ty jesteś taka aktywna!” 🙂
Tak moja córcia skomentowała dziś mój wysiłek podczas treningu. Natalka ma Zespół Williamsa. Jedną z charakterystycznych cech tego zespołu „wad” wrodzonych jest niezwykła wrażliwość emocjonalna i szczerość w wyrażaniu opinii, bardzo bezpośrednich. Inną cechą osób z ZW jest chęć sprawiania przyjemności innym. Dlatego kiedy Natalka mówi do mnie takie rzeczy, wiem, że mówi to co naprawdę ma na myśli, bądź jeśli nawet nie mówi szczerze, to za wszelką cenę chce sprawić mi radość w postaci serdecznego komplementu. Tak czy inaczej nie potrzebuję w tej chwili innych dowodów na to, że postępuję właściwie poświęcając każdego dnia tych kilkadziesiąt minut na swój trening! Jej słowa to dla mnie najlepsza nagroda.
Po internecie krąży taka fotka młodej kobiety robiącej planka w domu, którą ukradkiem z przedpokoju obserwuje mała dziewczynka, najpewniej jej córka. Zdjęcie jest podpisane tak: „Miałam zamiar się poddać, kiedy zauważyłam kto mnie obserwuje…” To jeden z moich ulubionych obrazków, ciągle mam go w głowie. Bo niby dla siebie, niby dla swojego zdrowia, dla ładnej sylwetki. Ale , kurcze, nie – całe to zamieszanie ze sportem, ze zdrowym odżywianiem, to wyciskanie z siebie siódmych potów – wszystko po to żeby dać dobry przykład. Nie światu, tylko moim dzieciom. Chcę być wzorem dla moich dzieci!
Moja córka będzie musiała pokonać w swoim życiu niejedną przeszkodę. I wiem już, że za każdym razem będzie jej trudniej niż jej rówieśniczkom. A ja nie mam wystarczająco dużej wiedzy i żadnego doświadczenia by odpowiednio przygotować ją na te wyzwania. Mogę ją jedynie nauczyć wiary w siebie, przekonania o własnej wyjątkowości, sposobów znajdywania w sobie siły, umiejętności pokonywania przeciwności losu. Mogę ją też nauczyć miłości do samej siebie i mieć nadzieję, że wszystko to sprawi, że nie złamią jej okrutne osądy innych, uszczypliwe komentarze kolegów w szkole, czy brak zainteresowania wspólną zabawą jej koleżanek, a w przyszłości ignorancja otoczenia. Jak to zrobię? Przykładem. Nauczę moją córkę pokonywania trudności pokazując jej moją własną walkę z wycieńczeniem i dumę z samej siebie na koniec wysiłku fizycznego. Oczywiście trening jest tu nie tylko dosłowny, ale i symboliczny. Jest świetną analogią przeprawy z życiem: na pozór trudnej, z przeszkodami i niesprawiedliwej („dlaczego nie mogę po prostu całe życie robić klasycznych brzuszków?!”), ale też od początku do końca (przy właściwym nastawieniu) karmiącej, nadającej sens, podnoszącej krążenie, dającej szczęście!
Poza tym mój trening to i tak małe wyzwanie w porównaniu z jej codziennymi wyzwaniami. Mój sukces w postaci mniejszego rozmiaru ubrań, czy jędrniejszego ciała jest niczym w porównaniu z jej wynikami (wciąż dobrymi!) w nauce, które osiąga pomimo wrodzonych dysfunkcji! Wiem, że z każdym rokiem nauka może sprawiać jej coraz więcej trudności. Wiem też, że będzie je w stanie pokonać tylko jeśli nauczy się systematyczności i wytrwałości, oraz jeśli będzie wierzyć w siebie i walczyć o siebie!
Dlatego kiedy przychodzi mi do głowy myśl by przerwać wyczerpujący trening, przypominam sobie kto na mnie patrzy! I teraz, pisząc te słowa, analizuję pierwsze 11 lat życia mojej córki, jej zabiegania o „normalność”, prób bycia zauważoną, prób sprostania (nieświadomym i niezamierzonym, ale zwykle wygórowanym) wymaganiom naszym, jej nauczycieli i rówieśników, zastanawiam się „kto na mnie patrzy” – uczeń, czy trener?… 🙂
„You know mommy why are you my favorite member of our family? Because you are so active! „:-)
That’s how my daughter commented today on my effort during training. Natalka has the Williams Team. One of the characteristic features of this syndrome of congenital 'defects’ is unusual emotional sensitivity and honesty in expressing opinions, very direct. Another feature of ZW people is their willingness to please others. That’s why when Natalka says such things to me, I know that she says what she really means, or if she does not speak honestly, she wants to please me in a heartfelt compliment at all costs. Anyway, I do not need other evidence at the moment that I’m doing the right thing, dedicating these tens of minutes to my training every day! Her words are the best reward for me.
On the internet there is a photo of a young woman making a plan at home, which is secretly watched by a little girl, most probably her daughter. The picture is signed like this: „I was going to give up when I noticed who was watching me …” It’s one of my favorite pictures, I still have it in my head. Because it’s kind of like for yourself, for your health, for a nice figure. But, cramps, no – all this turmoil with sport, with healthy eating, is squeezing the seventh sweat out of yourself – all to give a good example. Not to the world, only to my children. I want to be a model for my children!
My daughter will have to overcome many obstacles in her life. And I know that it will be harder for her every time than her peers. And I do not have enough knowledge and no experience to properly prepare it for these challenges. I can only teach her self-confidence, conviction about my own uniqueness, ways of finding strength, the ability to overcome adversities. I can also teach her love for myself and hope that all this will prevent her from breaking her cruel judgments of others, the nagging comments of her colleagues at school, or the lack of interest in her friends, and in the future ignorance of the surroundings. How will I do it? Example. I will teach my daughter how to overcome difficulties by showing her my own struggle with exhaustion and my pride at the end of my physical exertion. Of course, training is not only literal but also symbolic. It is a great analogy of crossing with life: seemingly difficult, with obstacles and unjust („why can not I just do my whole life to do classic crunches ?!”), but also from the beginning to the end (with the right attitude) nursing, giving sense, raising circulation , giving happiness!
In addition, my training is a small challenge compared to her everyday challenges. My success in the form of a smaller size of clothes or a firmer body is nothing compared to its results (still good!) In science that it achieves despite the inherent dysfunctions! I know that every year science can make it more and more difficult. I also know that he will be able to overcome them only if he learns to be systematic and persistent, and if he will believe in himself and fight for himself!
That’s why when I think of aborting exhaustive training, I remember who looks at me! And now, writing these words, I analyze the first 11 years of my daughter’s life, her attempts to „normality”, attempts to be noticed, attempts to meet (unconscious and unintentional, but often excessive) our requirements, her teachers and peers, I wonder „who looks at me „- student or coach? … 🙂