Kiedy 14 lat temu oczekiwałam swojego pierwszego dziecka, przeczytałam tony czasopism i książek dedykowanych mamom. Od tamtej pory dostęp do cennych poradników stał się jeszcze łatwiejszy. Mamy przecież Internet! Mimo to, o wychowaniu własnych dzieci ciągle wiemy bardzo niewiele, a uczymy się zwykle dopiero na swoich błędach! Niestety, sama muszę uderzyć się w pierś, bo mam na koncie liczne grzechy jakie wobec nich popełniam 🙁
Będąc już rodzicami, często nie zastanawiamy się nawet nad tym jak sami tłumimy osobowość naszych dzieci, a co gorsza, ich relacje z otoczeniem!
Klasyczny przykład: rodzi nam się nowy członek rodziny. Starsze dziecko, choć zwykle z utęsknieniem wyczekuje maluszka, po jego narodzinach zaczyna być nieznośne, rozdrażnione, a nawet odtrąca rodzeństwo, kuzyna, czy kuzynkę. Znamy to, prawda? TO NORMALNE! TO ZDROWE ZACHOWANIE.
Jednak fakt, że normalne i zdrowe, wcale nie znaczy, że nie da się czegoś zrobić, by zachowanie naszych dzieci było dodatkowo PRZYJEMNE dla wszystkich, a trudne emocje zwiazane z narodzinami nowego członka rodziny nie utrwaliły się na zawsze w głowie starszego dziecka…
To, że dzieci są zazdrosne to rzecz naturalna, zazdrość jest wpisana w nasze geny od początku ludzkości. A to, że z zazdrością maluchy nie potrafią sobie radzić, wynika z ich wieku i braku umiejętności poskramiania emocji. To jedna sprawa.
Druga, bardziej niepokojąca, to nasze błędy, które często doprowadzają do eskalacji tego początkowo niewinnego problemu.
„Nie bądź wredny, podziel się zabawką”, „oddaj mu, on jest młodszy”, „nie bądź chytra, masz przecież dużo innych lalek”, „później się z tobą pobawię, teraz bawię się z Jasiem, poczekaj!”, „Jasiu nie przyjdzie więcej do ciebie jak będziesz taki wredny!”, „czemu jej nie lubisz, ona jest taka słodka!”, „przestań robić sceny, wstyd!”, „co to za histeria, przecież zaraz odda ci tą zabawkę!”, „idziemy do domu, bo nie umiesz się zachować przy małym” ….
Brzmi znajomo? To cytaty z ust moich bliskich, moich koleżanek i MOICH WŁASNYCH. Mogłabym takich przykładów wyciągnąć jeszcze wiele z rękawa. Niektóre z nich sama wypowiedziałam do któregoś z moich dzieci, być może nawet kilkakrotnie.
Potem dziwiłam się, że rywalizują między sobą, nie chcą odwiedzać swoich kolegów, kuzynów, uciekają do swoich pokoi kiedy odwiedzają nas goście z małymi dziećmi…
Niestety, sami kreujemy konflikty naszych dzieci z ich otoczeniem, SUGERUJĄC IM NASZYMI KOMUNIKATAMI, ŻE ICH WŁASNOŚĆ JEST WSPÓLNA, ŻE NIE MAJĄ PRAWA MIEĆ CZEGOŚ TYLKO DLA SIEBIE, ŻE KAŻDY MA PRAWO WEJŚĆ BEZ PYTANIA NA ICH TERYTORIUM, ŻE MUSZĄ DZIELIĆ SIĘ ZABAWKAMI, POKOJEM, ALE TEŻ SWOJĄ MAMĄ, TATĄ, CZY RODZEŃSTWEM Z INNYMI!
A teraz wyobraźmy sobie, że odwiedza nas koleżanka, wchodzi do naszej kuchni, otwiera naszą lodówkę, wyciąga nasz ulubiony ser, siada sobie przy naszym stole i bez pytania o pozwolenie robi sobie kanapki, a potem siada naszemu mężowi na kolanach, a on uśmiecha się do niej i chwali jaka jest duża, zaradna i słodka…
A kiedy my zaczynamy krzyczeć ze złości, słyszymy urocze: „WEŹ SIĘ USPOKÓJ!”…
Tak mniej więcej wygląda to w oczach naszych dzieci!
Jeśli więc chcemy nauczyć nasze dzieci zdrowych relacji i zadbać o ich poczucie własnej wartości, zamiast upominać i zmuszać do uległosci w towarzystwie, zachęcajmy je do koleżeństwa bez świadków, rozmawiajmy z nimi spokojnie w wolnych wspólnych chwilach, a nie w stresujących dla nich momentach. A jeśli nie chcą się czymś dzielić, uszanujmy ich wolę, potraktujmy tak jak sami chcielibyśmy być potraktowani!
A najlepiej NIE WTRĄCAJMY SIĘ! Dzieci najlepiej same dogadują się między sobą. Te młodsze często rozumieją „nie” tego starszego, a często te starsze same postanawiają podzielić się zabawką po kilku minutach. Co więcej, z moich obserwacji wynika, że zabawki, której nasze dzieci nie chcą oddać innemu dziecku, często bardziej żal jego mamie, niż samemu maluchowi…
My same często czujemy się zobligowane by zrobić „dobre” wrażenie na koleżance, więc faworyzujemy jej dziecko względem naszego własnego i wymuszamy na naszych dzieciach pewne zachowania. Ale im szybciej oduczymy się tego nawyku, tym lepiej.
Ja sama zdałam sobie sprawę jak ważny jest to temat dopiero kiedy mój starszy syn zaczął zamykać swój pokój na klucz przed kolegami swojego rodzeństwa, a młodszy zaczął unikać swojego najbliższego młodszego kuzyna, wbrew naszym oczekiwaniom, że będą najlepszymi kumplami. Teraz sama zastanawiam się czy naprawiać sytuację, czy po prostu się NIE WTRĄCAĆ i poczekać, aż chłopaki sami wypracują miedzy sobą przyjacielskie relacje. Jako ich dorosli opiekunowie, dosyć już tu chyba nabroiliśmy 😉