Niech te święta będą o wrażliwości. Nie o radości. Bo radość nie zawsze może im towarzyszyć. A wrażliwość musi być.
Niby wszędzie dzwonki, mikołaje, światełka, White Christmas, unosimy się w tej przedświątecznej gorączce kilka centymetrów nad ziemią. Kupiliśmy choinkę, prezenty, napełniliśmy sklepowy koszyk tym co do przeżycia niezbędne i tym co daje nam poczucie luksusu. Cieszymy się, że terminal nie odrzucił transakcji kiedy za te zakupy płaciliśmy w supermarkecie. Ufff! Wszystko gra, święta zacząć czas…
Uspokój się. Ścisz radość. Rozejrzyj się. Posłuchaj. Jesteś w niewielkim gronie szczęśliwców, którzy mają w tym roku więcej szczęścia niż reszta.
Widzisz wesołe tłumy w centrum handlowym? To pozostali członkowie tego grona. Wydaje się, że jest ich tak wiele tylko dlatego, że „reszta” ze swoim smutkiem nie wychodzi z domu… jeśli go ma…
Jeśli święta to dla Ciebie czerwony Mikołaj, modna rustykalna choinka i skarpety na kominku, napełnij i oddaj jedną z tych skarpet komuś, kto ma tej zimy nagie stopy… Albo odwiedź i przytul kogoś, kto choinki ogląda przez okno i tylko po to by upewnić się, że śnieg jeszcze nie spadł i jeszcze przez chwilę będzie w miarę ciepło…
A jeśli święta to dla Ciebie czas modlitwy i celebrowanie narodzin Chrystusa, pomódl się za tych, którym pozostaje już tylko modlitwa…
Jesteśmy tak różni. Ale wszyscy jednakowo zdolni do wrażliwości.
Święta są pełne próżności. Święta pełne są ignorancji.
Niech w tym roku będą po prostu wrażliwe.