Ewka
Pojawienie się dziecka w związku wprowadza w nim wiele zmian. Przez pewien czas może nam się wydawać, że są to zmiany na gorsze. Zmienia się wszystko, zaczynając od naszej fizyczności, poprzez rewolucję w organizacji czasu, na relacjach z otoczeniem skończywszy. U nas też tak było i wciąż jest. Wszystko sprowadza się do dzieci. Rzadko mamy chwilę tylko dla siebie, spotkań towarzyskich praktycznie nie ma. Jeśli wychodzimy gdzieś razem, to tylko z dziećmi
Ale do tematu. Zachodzimy w ciążę. Jesteśmy najszczęśliwsze na świecie. Dbamy o siebie. Z partnerem dotykamy brzuszka. Z niecierpliwością czekamy na pojawienie się naszego Cudu na świecie. Niestety, odtąd jedno z nas ma zdecydowanie mniej przestrzeni tylko dla siebie.
Mój stan błogosławiony w pewnym sensie mnie ograniczał i sprawił, ze zaczęliśmy się od siebie oddalać. Brzuch robił się większy,a przytulanie pojawiało się rzadziej. Od czasu pierwszego porodu nie pamiętam kiedy trzymaliśmy się za rękę… minęło 2,5 roku.
Kiedy w naszym małżeństwie pojawiły się dzieci, relacje między mną a moim mężem uległy zmianie. Już nie było między nami takiej bliskości jak wcześniej. Całkiem poświeciłam się dzieciom. Karmiłam piersią, więc praktycznie cały czas miałam je przy sobie. Często wyładowywałam swoje frustrację na Patryku. Czasem z braku siły, a czasem z tęsknoty do zrozumienia…
To była absolutna nowość, zanim pojawiły się dzieci, nasze relacje były kompletnie inne. Zawsze wszędzie razem. Często się przytulaliśmy, wspólne spacery- moja dłoń w jego dłoni.
Teraz podczas wspólnych spacerów jedno z nas pcha wózek, drugie goni za Dominikiem. Nie ma możliwości złapania się za rękę.
Weronika jest już z nami, brzuch zniknął, wróciło przytulanie, z czasem wróci trzymanie się za rękę… Pomimo braku chwili tylko dla siebie, stwierdzam, że dzieci zbliżają. Nasze sprawiają, że związek staje się silniejszy i bogatszy o te dwa diamenty, które czynią nas najszczęśliwszymi na świecie!
Olka
Kiedy parze zakochanych ludzi rodzi się pierwsze dziecko, rzeczywistość często zaskakuje ich nie na żarty. Wcześniejsze dobre rady doświadczonych przyjaciół nijak się mają do tego, z czym przychodzi im się zmagać już od pierwszych chwil życia ich dziecka. Nikt nie był w stanie wcześniej przygotować młodego taty do tego, że będzie zepchnięty na sam koniec hierarchii „ważności” jego ukochanej. Nikt też nie ostrzegł młodej mamy o tym, że swoim zachowaniem będzie doprowadzać swojego faceta niemal do depresji, a tym samym skarze sama siebie na brak zrozumienia i frustrację. Kobieta po urodzeniu dziecka, na szczęście na krótko, traci swoją seksualność, absolutnie zmienia priorytety, jej mężczyzna staje się, przepraszam za określenie, '”instrumentem” niezbędnym do odpowiedniego zaspokojenia potrzeb jej dziecka. Facet w tym czasie potrzebny jest do załatwienia dokumentów, zrobienia zakupów, przyniesienia liści kapusty (do okładów na nabrzmiałe piersi), napalenia w piecu, do wykonania niezbędnych telefonów, jest kierowcą i ogrodnikiem, finansistą i kucharzem, zapewnia realizacje podstawowych potrzeb swojej kobiety i dziecka, ale w najmniejszym nawet stopniu sam nie stanowi obiektu zainteresowania. Podkreślam, to trwa najwyżej kilka tygodni, ale potrafi wprowadzić często nieodwracalne zmiany w relację między mężczyzną a kobietą. Jeśli oboje nie wykażą od początku odpowiedniego poziomu wzajemnego zrozumienia, całkiem możliwe, że już nigdy nie odzyskają siebie nawzajem.
Znam wiele par, u których pierwsze zblizenie po porodzie miało miejsce po kilku miesiącach, nawet po roku. Myślę, że może to być konsekwencja utraty bliskości, często również sympatii między młodymi rodzicami.
Zdawałam sobie z tego sprawę oczekując narodzin mojej najstarszej córki. Mimo to, nie uniknęliśmy napięć między nami w pierwszych dniach po porodzie. Nasza córeczka nam w tym nie pomagała, jej kolki spędzały nam sen z powiek już od pierwszych dni, co tylko potęgowało naszą frustrację, bywało, że obwinialiśmy się wzajemnie w nocy, zarzucając sobie niewystarczające starania w uspokojeniu dziecka. Ja byłam nerwowa, on poirytowany. Oboje byliśmy bardzo zmęczeni. Dodatkowo martwił nas aspekt finansowy, dziecko naprawdę generuje koszty, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Lekarze, lekarstwa, pieluchy, kosmetyki, szczepionki….
Wyszliśmy z tego trudnego okresu bez szwanku, bo od początku wiedzieliśmy, ze to minie. Tylko dzięki rozwadze i cierpliwości nie przenieśliśmy wszystkich tych złych emocji na kolejne tygodnie i miesiące. Fizyczna bliskość również pojawiła się dość szybko. Cierpliwość i zrozumienie, wzajemna wrażliwość- tylko tyle i aż tyle.